Wiola mieszka na działce ROD w rozwalającej się altance. Kobieta w przeszłości bezskutecznie starała się o przyznanie mieszkania socjalnego. Aktualnie korzysta z pomocy MOPRu otrzymując zasiłek. Nie pije. Ma dwa inne nałogi. Pierwszym są papierosy, drugim, znacznie silniejszym – miłość do psów. Mówi o nich jak o swoich dzieciach, przytula, głaska, rozmawia. One trzymają ją przy życiu. Stwierdzono, że Wiola jest niezdolna do pracy, ze względu na liczne choroby, ale renta jej nie przysługuje. Grozi jej wózek inwalidzki, a wtedy już, by sobie nie poradziła. Żywność pozyskuje ze śmietników, czasem coś dostaję. Tak z dnia na dzień próbuje przetrwać. Najgorzej jest zimą, brakuje opału. Nad ranem temperatura spada do 3 stopni Celsjusza. Każda zima to ogromne wyzwanie dla samotnej kobiety z sześcioma psami. Najbardziej brakuje opału i jedzenia.

Pomóżmy Wioli przetrwać najbliższą zimę.

Pani Wioletta cierpi na chorobę genetyczną – zwyrodnienie barwnikowe siatkówki, które sprawiło, że w wieku 8 lat prawie całkowicie straciła wzrok. Pomimo choroby i związanych z nią trudności założyła rodzinę, ma męża i dwójkę dzieci, skończyła fizjoterapię na Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Pomaga innym wykonując zawód fizjoterapeuty, systematycznie się szkoli. Jest bardzo aktywną osobą, ćwiczy, uwielbia chodzić na basen, tańczyć. Choroba nie przeszkodziła jej w realizacji wielu marzeń i planów.

Pani Wioletta zwróciła się do nas po pomoc, ponieważ pragnie mieć psa przewodnika, który pomógłby w codziennym życiu. Pies przewodnik pomaga m.in. w bezpiecznym poruszaniu się po mieście. Oczekiwanie na przydzielenie takiego pieska trwa kilka lat. Pani Wioletta postanowiła nie czekać na otrzymanie takiego psa, ale sama go zakupić i wyszkolić. Wzięła na siebie dużą część kosztów. Szczeniak Taja jest już z panią Wiolettą, a po przejściu wielomiesięcznych, kosztownych szkoleń będzie mógł służyć pomocą. Pozostała jeszcze brakująca kwota i dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc. Pomóżmy w realizacji tego marzenia, które tak naprawdę jest niezbędne aby pani Wioletta mogła pozostać aktywną i w dużej mierze na co dzień niezależną od innych osób.

Ania urodziła się przedwcześnie, w 24 tygodniu ciąży. Doznała urazów okołoporodowych, była niedotleniona. Jej stan był bardzo ciężki. Skutkiem przedwczesnego porodu było czterokończynowe porażenie, padaczka.

Dzięki rehabilitacji Ania w wieku 4 lat zaczęła chodzić. Mówiła, co jest ogromnym osiągnięciem przy tego typu upośledzeniu. Niestety po jednym z silnych napadów padaczkowych przestała chodzić i mówić. Jej rozwój się cofnął. Po jakimś czasie ponownie zaczęła chodzić ale już nie wróciła do mówienia. Każdy napad uszkadzał mózg i wykrzywiał sylwetkę w wyniku czego powstało silne skrzywienie kręgosłupa. Dalsze pogłębianie się tego stanu może sprawić, że Ania przestanie chodzić. Skrzywienie powoduje ciągły dyskomfort, ucisk i ból, przez co Ania jest niespokojna i pobudzona. Ania uczęszczała do szkoły specjalnej, gdzie była pod opieką logopedy i rehabilitantów.

Kiedy skończyła 18 rok życia została odcięta od wielu form pomocy. Ania bardzo potrzebuje rehabilitacji. Ma znaczne upośledzenie umysłowe. Pragnieniem mamy jest aby Ania mogła się rozwijać fizycznie i umysłowo., aby ponownie zaczęła mówić.

Moja mała córeczka ma neuroblastomę, śmiertelny nowotwór, który nie daje za wygraną.

Neuroblastoma. Taką diagnozę usłyszeliśmy w maju 2021 roku. Moja córka dorastała jak każde inne dziecko, była energiczna, radosna, zawsze ciekawa świata. A potem zaczęła się skarżyć na bóle brzuszka, coraz mniej jadła, a na jej główce pojawił się guz. Nie myśleliśmy, że to coś poważnego, ale praktycznie natychmiast udaliśmy się do lekarza. Odesłano nas z dwóch szpitali, mówiąc, że to nic poważnego. Moje przeczucie jednak było inne i postanowiłam to jeszcze sprawdzić. Udaliśmy się do kolejnego szpitala.
To tam, po wykonaniu biopsji usłyszeliśmy diagnozę – neuroblastoma – IV stopień.

Cała nasza rodzina szukała miejsca, gdzie Eva miałaby szansę na leczenie. Znaleźliśmy jedną z najlepszych klinik specjalizujących się w leczeniu tego typu nowotworu – Hospital Sant Joan De Deu w Barcelonie. To Ci lekarze dali nam nadzieję. Stworzyli szansę na wyleczenie mojej córeczki. W Ukrainie skąd pochodzimy, w takich przypadkach proponuje się leczenie paliatywne. Jego głównym celem jest łagodzenie objawów nowotworu, objawów towarzyszących, skutków ubocznych stosowanych terapii oraz na eliminowanie lub zmniejszanie bólu nowotworowego.
Postanowiliśmy wykorzystać szansę, którą dawał nam szpital w Barcelonie.
Na początku lipca 2021 roku, wyruszyłam z Evą do Barcelony. Pozostawiłam w mojej rodzinnej miejscowości moją najbliższą rodzinę, w tym starszego syna Eliasza. Nie widziałam mojego drugiego dziecka od ROKU! I choć była nadzieja na to, że w marcu tego roku go zobaczę, to wojna uniemożliwiła nam to.
Leczenie Evy trwa. Jest nadzieja. Terapia przynosi efekty. Eva podczas prawie 12 miesięcznego pobytu w Barcelonie przeszła kilka chemioterapii, operacje usunięcia guza, chemioterapię połączoną z immunoterapią oraz radioterapię. Setki badań, wkłuć, wlewów, transfuzje krwi. Ogrom bólu i cierpienia, wymiotów, gorączki, złego samopoczucia. Nie da się wytłumaczyć dziecku, że to jest konieczne by przeżyć.

Eva dalej walczy. Cały czas ma szansę na bycie w pełni zdrową dziewczynką. Jednak pieniądze, które uzbierano nie są obecnie wystarczające, by pokryć dalsze koszty leczenia. Koszty rosną, a my sami nie jesteśmy w stanie ich pokryć.
Polska już raz udowodniła naszej rodzinie, że możemy na Was liczyć. Pomogliście nam w uzbieraniu pieniędzy na rozpoczęcie leczenia w Barcelonie. Teraz udowadniacie nam każdego dnia, że naród ukraiński ma w Was oparcie.
Wierzę, że nadejdzie czas, kiedy lekarze powiedzą nam, że Ewa jest zdrowa.

Bardzo dziękujemy za wsparcie i pomoc. Pomagacie nam wierzyć, że będzie dobrze.

O tym, że coś niepokojącego dzieje się z nogą pan Jan dowiedział się podczas wizyty u podologa. Stan i wygląd stopy zaczął się pogarszać. W momencie kiedy pojawiło się zasinienie palców pan Jan skonsultował się z lekarzem i natychmiast otrzymał skierowanie do szpitala. Lekarzowi prowadzącemu zależało aby uratować palce i stopę. Niestety pomimo prób 2 palce musiały zostać amputowane. Po niedługim czasie stwierdzono martwicę i pan Jan stanął przed wyborem, amputacji nogi albo śmiercią. Brak amputacji niósł ryzyko zakażenia i śmierci. Wybór był jasny. Noga została amputowana. Pobyt w szpitalu po amputacji trwał prawie dwa miesiące.

Powodem pojawienia się problemów z nogą była cukrzyca o której pan Jan nie miał pojęcia a co za tym idzie nie leczył się.

Rana po amputacji zagoiła się bardzo dobrze, bez komplikacji. Dzięki temu pan Jan może w każdej chwili skorzystać z protezy. Pan Jan posiada orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu znacznym. Jedynym źródłem dochodu jest zasiłek w wysokości 719 zł. Przed pobytem w szpitalu i chorobą pan Jan wynajmował mieszkanie. Natomiast w wyniku choroby i braku możliwości dalszego zarobkowanie, nie był już w stanie dalej opłacać mieszkania. Na ten moment przebywa w mieszkaniu treningowym, do czasu zmiany swojej sytuacji. Szansą na to jest zakup protezy, która umożliwiłaby normalne funkcjonowanie.

Pan Jan jest osobą bardzo aktywną i optymistycznie nastawioną do świata. Chciałby jak najszybciej być znowu samodzielny i niezależny. Wrócić do pracy, kontynuować prowadzenie działalności gospodarczej. Choroba i jego następstwa sprawiły, że pan Jan zmienił swoje priorytety, przewartościował swoje życie. Oprócz powrotu do aktywności zawodowej chciałby również pomagać innym.

Proteza o którą stara się pan Jan kosztuje 90 000 zł. Tylko niewielka część tej sumy może być sfinansowana ze środków państwowych, dlatego prosimy Państwa o wsparcie.

Pan Andrzej jest poważnie chory. Cierpi na miażdżycę tętnic kończyn. Jedną nogę trzeba było amputować powyżej kolana, o drugą toczy się medyczna walka w celu jej uratowania. Panu Andrzejowi przyznana jest I grupa inwalidzka. Wymaga stałej opieki. W związku z amputacją jednej nogi i walką o drugą potrzebne są środki na zakup leków, wizyty lekarskie oraz w przyszłości, kiedy rana się zagoi, również protezy, dzięki której pan Andrzej będzie mógł chodzić. Sytuacja materialna pana Andrzeja i jego żony jest bardzo trudna. Potrzebują wsparcia ludzi dobrej woli, przede wszystkim w kwestiach związanych z ratowaniem zdrowia pana Andrzeja.

Marianka urodziła się w 26 tygodniu ciąży z 1 punktem w skali Apgar. Od samego początku wykazywała się silnym pragnieniem walki o życie i przetrwanie. Mimo niskiej wagi urodzeniowej, wodogłowia, spowodowanego krwawieniem dokomorowym, karmienia sondą,

Marianna po pobycie w szpitalu z wagą 2,5 kg, została wypisana do Pogotowia Rodzinnego. Przez pierwsze miesiące swojego życia nie zaznała miłości i opieki ze strony swojej Mamy. Ten okres odcisnął piętno na jej życiu i psychice. Marianka w wieku 12 miesięcy trafiła na stałe do rodziny zastępczej, a kilka miesięcy później została przez nich adoptowana.

U Marianki zdiagnozowano Porażenie Mózgowe, co wiąże się z deficytami na wielu płaszczyznach. Po pierwsze to niepełnosprawność fizyczna: zaczęła chodzić dopiero w wieku 3 lat, jej chód jest nieprawidłowy, nóżki wymagają noszenia ortez, by minimalizować przeprosty oraz stabilizować stopy. Kręgosłup jest mocno wygięty w hiperlordozie, co powoduje ryzyko ucisku na narządy wewnętrzne oraz dyskopatię, a miednica jest ustawiona w niewłaściwy sposób (przodopochylenie). Po drugie to problemy emocjonalne – ataki histerii, furii, rzucania przedmiotami, przeklinania. Kolejny poważny deficyt związany jest z przyswajaniem wiedzy. Wbrew opisom jej choroby i ciężkich doświadczeń, to dziecko jest pogodne, uśmiechnięte i bardzo zainteresowane życiem i światem. Uwielbia śpiewać i tańczyć.

Aby mogła się prawidłowo rozwijać potrzebuje wsparcia specjalistów, rehabilitacji, udziału w turnusach rehabilitacyjnych oraz hipoterapii oraz dogoterapii aby poradzić sobie z problemami emocjonalnymi.