Możesz pomóc w rehabilitacji.
Mam na imię Justyna i mam 28 lat. Jestem mamą wspaniałej dziewczynki, którą kocham nad życie i bardzo pragnę wychować.
Moje życie może i nie było “usłane różami”, ale byłam szczęśliwa ponieważ miałam wtedy wszystko, co do tego szczęścia potrzebowałam – zdrowie.
Rok temu moje życie wywróciło sie do góry nogami, jednak postanowiłam walczyć z całych sił z chorobą i nigdy się nie poddawać.
W październiku 2012 r. wykryto u mnie ogromnego guza obejmującego kość krzyżową w dodatku wchodzącego do miednicy mniejszej. Życie zawaliło mi się momentalnie. Nie potrafię opisać emocji, jakich doznałam po otrzymaniu wyników ale już wtedy wiedziałam, że moje życie nigdy nie będzie takie samo…
W listopadzie przeszłam operację, niestety usunięto tylko niewielką część guza. Na podstawie pierwszego badania histopatologicznego lekarze stwierdzili, że ten guz w kręgosłupie to już przerzut, a pierwotny nowotwór znajduję się w nerce. Na szczęście po wykonaniu rezonansu brzucha okazało się, że ani na nerkach ani w całej jamie brzusznej nie ma żadnej zmiany nowotworowej. Próbki trzeba było więc powtórnie zweryfikować. Na wynik czekaliśmy bardzo długo (około 2 miesięcy) , który okazał się zarówno dla mnie jak i dla lekarzy zaskakujący.
Guz ten, to niezwykle rzadki typ nowotworu, w dodatku bardzo niekorzystnie usytuowany, którego nie leczy się ani chemioterapią ani radioterapią. Jedyną szansą jest usunięcie go wraz z kością krzyżową, która zostanie zastąpiona protezą i zastawkami. Ryzyko powikłań pooperacyjnych jest ogromne, gdyż guz ten wywodzi się z rdzenia kręgowego, obejmuję całą kość krzyżową i wszystkie nerwy w niej się znajdujące, więc każdy błąd lekarza może mnie trwale okaleczyć. W Polsce tego typu operację są rzadkością dlatego też specjaliści nie mają doświadczenia w tego typu zabiegach.
Lekarze z Centrum Onkologii zarówno w Warszawie jak i z Centrum Onkologii w Gliwicach jednogłośnie stwierdzili, że skoro guz nie przejawiał wówczas cech progresywnych, biorąc również pod uwagę ryzykowną operację po której mogłabym poruszać się na wózku inwalidzkim, a ja w tamtym momencie w miarę normalnie funkcjonowałam, to operacja nie będzie na tą chwilę konieczna.
Jednak pod koniec września doznałam urazu kręgosłupa w chorym miejscu, ból nasilił się na tyle, że od tego momentu mam problemy z chodzeniem, przyjmuję zastrzyki i tabletki przeciwbólowe, które za bardzo nie pomagają.
Po wykonaniu rezonansu okazało się, że guz powiększył się dwukrotnie, zniszczył całą strukturę kości krzyżowej i guzicznej, dostał się również już do stawu krzyżowo – biodrowego.
Guz zaczął rozrastać się w bardzo szybkim tempie, więc jak najszybciej muszę poddać się operacji wycięcia całego nowotworu wraz ze zniszczoną kością krzyżową i podjąć odpowiednie leczenie.
Po operacji czekać mnie będzie również długa i kosztowna rehabilitacja.
Dlatego zwracam się do Was, Kochani, z ogromną prośbą: nie pozwólcie, aby pieniądze stały się przeszkodą na drodze mojego powrotu do zdrowia.
W tym momencie każda złotówka ma dla mnie znaczenie!
Za każdą pomoc z góry bardzo dziękuję.
Fundacja Bread of life
ul.Sródmiejska 24a
62-800 Kalisz
wbk 40 1090 1346 0000 0001 1420 0591 z dopiskiem dla Justyny Wyrębksiej